Wstrząsająca historia sprzedaży polskich dzieci przez Niemców na dworcu kolejowym w Dębicy jest potwierdzana przez kolejnych świadków. Opowieść tą w domu rodzinnym niejednokrotnie słyszał Norbert Wojnarski, który po naszym artykule skontaktował się z nami.
„Tą historię znam dzięki mojemu wujkowi Romanowi Wojnarskiemu. Wujek, który już niestety nie żyje mieszkał w Rynku w Pilźnie. Opowiadał mi, że gdy jego matka dowiedziała się, że rozdają dzieci-sieroty na dworcu w Dębicy, wyruszyła piechotą z Pilzna zabrać kilkoro dzieci. Po przybyciu na miejsce okazało się, że przybyła zbyt późno i dzieci już nie ma. Ponownie wróciła piechotą do domu. Historia jest niesamowita. Teraz dzięki Wam wiem, że jest ona autentyczna” – mówi Norbert Wojnarski.
Zdarzenie na dworcu w Dębicy potwierdza także inna nasza czytelniczka – Teresa Motyka. Zna je z relacji swojej mamy i dziadka Karola Kaczmarskiego, który był naocznym świadkiem tego wydarzenia.
„Ludzie bardzo brali te dzieci” – mówi Pani Teresa wspominając opowieść o tym wydarzeniu swojego dziadka.