Stara Dębica

Dziewczyna z internetu – opowiadanie. Cz 1

Historia która mi się przyrafiła pewnie nie zdarzyłaby się dziesięć, piętnaście lat temu. Nawet szanse jej zaistnienia dwa lata wstecz byłyby mniej niż małe. A wszystko przez internet. Życie kawalera tuż przed 30-tką, w takim mieście jak Dębica, nie jest łatwe. Moi znajomi dawno założyli rodziny i dla większości z nich głównym problemem było teraz zdobywanie „chleba naszego powszedniego”. Ci, którzy uniknęli losu mężów, ojców, czasem kochanków najczęściej uciekali z miasta. Do innych miast gdzie łatwiej niż tu być po prostu samotnym facetem przed 30-stką.
Prawdziwy przypadek sprawił, że jeden z tych, co uciekli zupełnie niespodziewanie zadzwonił do mnie któregoś wieczoru.


-Słuchaj, organizuję taki luźny wyjazd w góry- mówił Wojtek. Tak, żeby powłóczyć się trochę po połoninach, wzgórzach i dolinach.
Po tych wzgórzach, dolinach i połoninach włóczyliśmy jeszcze za starego sytemu. Wówczas na każdym polu namiotowym trzeba było się tłumaczyć na co i po co się zapuściło w romantyczne wówczas Bieszczady, gdzie pod skrzydłami wujka Edka coraz śmielej zapuszczał korzenie Igloopol.
Od tamtych, nastoletnich lat te góry znałem niestety, już tylko z opowiadań i artykułów prasowych.
Zgodziłem się na propozycję Wojtka, nawet z ochotą. Jeden warunek nieco mnie zakłopotał, prawie nikt z wszystkich „samotnych przed 30-stką” nie wybierał się na ten wyjazd samotnie.
Nie był to warunek konieczny, ale…
Moje koleżanki i te z pracy, i te z podwórka były tylko koleżankami. Zresztą miałem ich dosyć na co dzień, a przecież taki wyjazd miał być relaksem, odpoczynkiem. Lekko wybity z rytmu, bo wyjechać wszak chciałem bardzo, począłem rozmyślać jak znaleźć wyjście z tej sytuacji.
I wtedy przyszła mi nieoczekiwanie myśl. Zobacz w Internecie. Mój kolega, pasjonat sieci mawia : „Jak czegoś nie znajdziesz w sieci, to znaczy że to nie istnieje”
Czy prawo to dotyczy również np. dziewczyn?
Odpaliłem, jak mówi młode pokolenie, peceta, wszedłem do sieci. Wstukałem pierwszy adres czatowy jaki sobie przypomniałem. Błyskawicznie otwiera się strona. Blisko dwa tysiące ludzi, jak wynikało z danych umieszczonych na stronie, siedziało gdzieś przy swoich komputerach, rozsianych praktycznie po całym świecie, pogrupowanych w pokoje; pogawędka, towarzyski, flirt, randka. Wybieram randkę, a co mi tam. Wpisuję swój naprędce wymyślony pseudonim „Kromanionczyk” i jestem.
Przede mną ekran na którym się „rozmawia”. Oprócz mnie na randce jest kilkadziesiąt osób; gadające piwo, Maya, menengwa, itp.
Na czacie najgorsze ponoć są początki, setki ludzi rozmawia na ekranie i każdy może zobaczyć co piszesz, to taka publiczna wiwisekcja. Czasem, jeżeli obie strony tego chcą można pogadać już tylko we dwoje na tzw. privie.
No ale ja dopiero zaczynam. Wpisuję więc: „szukam zwykłej dziewczyny na jesienną wyprawę w góry”. Klikam enter i czekam. Nic, cisza. Po ekranie przewijają się linijki rozmawiających ze sobą ludzi. Niestety nikt nie odpowiada na moje „zawołanie”. Nagle jest coś.
-Hej kro coś tam, w jakie góry? – pyta „aga”.
-W Bieszczady – odpowiadam
-Sponsorujesz wyjazd ? – pojawia się napis
-Jeśli jesteś tego warta…- odpisuje wymijająco.
-Jestem, chcesz prześlę ci fotkę?
-Przesyłaj
-Podaj adres
-kro-man@poczta.onet.pl
-Ok., już wysyłam
-Czekam
Odbieram pocztę na moim komputerze i rzeczywiście, coś idzie. Jakaś spora przesyłka. Jest. Do listu jest dołączone zdjęcie, otwieram i … moim oczom pokazuje się dziewczyna, a raczej dziecko jeszcze. Fakt,
że zdjęcie bardzo ładne, dziewczę nie mniej ale nie liczy ono nie więcej niż 15 wiosen.No faktycznie jesteś warta- pisze do „agi”. Ale ile ty masz lat dziecko?

Dlaczego dziecko? – odpisuje „aga”. Skończyłam właśnie gimnazjum.
I co nie podobam ci się?
-Podobasz, ale ja nie ciebie szukam.Aaaa, trudno. Bywaj.
-Bywaj.
Wchodzę do innego pokoju; „trzydziestolatków”. Tu też wpisuję swoje zawołanie. Klikam enter i czekam. Nagle w lewym górnym rogu ekranu pojawia się okienko.
-Hej- wyskakuje napis od kogoś kto ukrywa się pod pseudonimem „toya”.
-Hej-odpisuje.
-Co masz jeszcze oprócz gór do zaoferowania?- pyta toya.

-A co chciałabyś otrzymać?
-O to chyba nie będzie trudno, zwłaszcza o tej porze. Umiesz gotować?
-Nie za bardzo.
-Tak? A czemu?
-Na przykład ja.
-Np. jaszczurka z rożna :). Chyba nie brak ich w Bieszczadach.

-Pewnie nie, ale są pod ochroną.
-Ale czemu zakładasz, że to ja będę gotować?
-A jaki?
-Jesteś zadowolona z życia?
-Nie narzekam, jak masz na imię toya?
-Mateusz.
-Mi również.
-Kilka razy, a Ty?
-Ja też mieszkam raptem 3 godziny jazdy autobusem i bywam tam nie tak rzadko.
-A Ty?
-Ja też.
cdn.

Shares