W 1989 roku z Igloopolu wyrzucono Edwarda Brzostowskiego. Wtedy wyobrażano sobie, że bez niego da się prowadzić firmę tak jak dotychczas. Czas pokazał jednak, że to tylko on trzymał to wszystko w garści potrafił tak kierować Kombinatem, że to wszystko jakoś funkcjonowało. Brzostowski bardzo boleśnie przeżył rozstanie ze swoim ukochanym Igloopolem. Na specjalnym spotkaniu z przedstawicielami załóg powiedział do nich te słowa, które przytaczamy w całości.
„Odchodzę z Igloopolu po 23 latach pracy. Jako człowiek, który Igloopol budował i tworzył, mam prawo powiedzieć, że była to praca trudna i ciężka. Bez niej, bez wielkiej ofiarności tysięcy ludzi z Dębicy, okolic z tarnowskiego, a potem i innych województw, nie byłoby Igloopolu.
Dziś musze powiedzieć – TAK, przyznaję się!
Przez całe lata, do ostatniej chwili, starałem się wykorzystać dla dobra i rozwoju Igloopolu, jego Załóg, miasta Dębicy, i środowisk gdzie działały inne zakłady – wszystkie istniejące możliwości rozwoju. Szukałem wszelkich szans i kredytów, starałem się grać o przywilej i preferencje dla rozwoju Igloopolu, po to, żeby był mocny, ekonomicznie wydajny i organizacyjne i sprawny, po to, żeby ludzie żyli jak ludzie, godnie i szczęśliwie.
Tak! Przyznaję! Miałem ambicję kierować przedsiębiorstwem znaczącym w naszej polskiej gospodarce i liczącym się poza jej granicami.
I co gorsza, przyznaję, że mi się udało! „Igloopol” naprawdę był przedsiębiorstwem!
Przyznaję też, że wykorzystując kredyty i zdobyte środki stworzyliśmy nowe zakłady przemysłowe, przetwórcze i sieć handlową. Zaniedbane ziemie i odłogi przywróciliśmy do kultury rolnej, całym systemem kooperacji wsparliśmy słabe, chłopskie gospodarstwa. Odrestaurowaliśmy zrujnowane pałace. Do setek mieszkań wprowadziliśmy rodziny.
Choć wielu by wolało, by to były mity- niestety- to są FAKTY! I one się naprawdę liczą.
Nie zmienią ich polityczne oceny i sądy czy zwykłe, ordynarne pomówienia.
Igloopolowi i Brzostowskiemu wypowiedziano wojnę.
Prowadzono ja długo, boleśnie i skutecznie, posługując się wszelkimi dostępnymi, a także brudnymi metodami.
Odchodzę dziś, ale nie rzucony na kolana jak chcieli tego moi wrogowie i przeciwnicy. W Igloopolu widzieli fortecę, którą trzeba rozwalić a w Brzostowskim człowieka nomenklatury, którego trzeba zniszczyć. I zrobili wszystko by tak się stało. Nie patrząc ani na koszty ani na cenę.
Moim imieniem poniewierano, starają się odebrać mi poczucie godności.
To jest bolesne, ale nie zdołano tego zrobić, nie zdołano odebrać – może tylko odebrano mi siły i zdrowie. Rozpalono stos nienawiści, na którym za grzechy poprzedniego ustroju miał spłonąć Iglopolol i Brzostowski.
Niestety w dymie tego stosu uduszono firmę, która mogła być złotą żyłą dla naszej gospodarki.
Dziś żegnam się z całą Załogą Igloopolu. Zwraca się do niej do wszystkich pracowników z którymi wspólnie budowaliśmy Igloopol, do ludzi, którzy całe lata pracowali ofiarnie dla Zakładu, miasta i dla kraju, do tych którzy wytrwali ze mną co wcale nie było łatwe – zwracam się ze słowami szacunku i serdecznym podziękowaniem.
Przepraszam też wszystkich, którzy przez lata pracy uraziłem, lub którym sprawiłem przykrość. Zawsze kierowałem się dobrem firmy. Można mi zarzucić wiele rzeczy, popełniałem błędy – ale sprawy i losy przedsiębiorstwa były zawsze dla mnie najważniejsze. Mam prawo powiedzieć, ze poświęciłem dla Igloopolu także w części dla miasta Dębicy 23 lata mojego życia i pracy na okrągły zegar.
I pragnę powiedzieć dziś Wszystkim Wam na tej sali, Załogom, Wszystkim Swoim Przyjaciołom, Zwolennikom i przeciwnikom – że nie żałuję tego. Tak rozumiałem swoją powinność i swoje obowiązki.
Moim przeciwnikom życzę, by o swoim życiu o swoje pracy mogli tak samo powiedzieć.
Burzy i rozwala się łatwiej, buduję trudniej.
Mimo wszystko, mimo goryczy życzę załogom Igloopolu, tym którzy będą odpowiadać za jego losy by przestali się kierować politycznymi przesłankami, by odbudowali siłę i znaczenie Igloopolu dla dobra naszej gospodarki, dla nas wszystkich.
Dlatego na koniec, dla wszystkich zostawiam dobre życzenia i dobre słowo; POMYŚLNOŚCI, dla Igloopolu, dla Dębicy i dla Was wszystkich”.
Zdjęcia ze zbiorów rodzinnych Józefy i Edwarda Brzostowskich