Stara Dębica

Jak kiedyś w Dębicy nie było basenu i ludzie jeździli kąpać się do Straszęcina – czyli wspomienia z historii Ośrodka Wypoczynkowego „Borowiec”.

Chociaż trudno sobie to wyobrazić to był kiedyś taki czas w historii Dębicy, że mieście nie było basenów. Ani odkrytego, ani tym bardziej krytego. W ogóle żadnego. Ale za to w Straszęcienie basen był, i to z podgrzewaną wodą!

Letni basen przy ulicy Sobieskiego zaczęto budować gdzieś w latach 70-tych i po zrobieniu wykopu prace na długie lata utknęły w martwym punkcie. Budowę kompleksu basenów i lodowiska na osiedlu Słonecznym śp. Edward Brzostowski rozpoczął już pod koniec istnienia Igloopolu. Potem kombinat upadł, a nie dokończona budowa przez długie lata straszyła okolicę. Co prawda gdzieś na początku lat 90-tych do Dębicy zawitał ówczesny minister sportu Jacek Dębski i obiecał kilka milionów na dokończenie inwestycji, ale potem go w tajemniczych okolicznościach zastrzelili i obietnicy nikt już z jego następców nie zrealizował.

Ale jeszcze wcześniej, gdzieś w połowie lat 80-tych w okolicy pojawiła się wieść, że w Straszęcinie powstanie ośrodek wypoczynkowy. I rzeczywiście. Igloopol zakupił kilkanaście hektarów terenu nad Grabinianką w pobliżu kościoła i w błyskawicznym tempie powstały tam domki letniskowe, kilka stadionów, strzelnica i zalew. Wybudowano również hotel, a w nim kryty basen z podgrzewaną wodą. Całość nazwano Ośrodek Wypoczynkowy „Borowiec”.

Jednak największą atrakcją w tym czasie był hotelowy basen. Stał się on celem wycieczek całych rodzin z Dębicy i nie tylko, żeby chociaż trochę móc, zwłaszcza jesienią i zimą, skorzystać z dobrodziejstw pływania. Matki dowoziły tu swoje dzieci aby uczyć je pływać, a goście hotelowi tłumnie tu przybywający, zażywali kąpieli do późnych godzin wieczornych. Doskonała restauracja serwowała znakomite posiłki, a obiekt tętnił życiem cały rok, a zwłaszcza w wakacje.

Basen nie był za wielki. Szatnie były wspólne, nie było mowy o indywidualnych szafkach. Wieszało się ubrania na ścianach obok innych ubrań i szło na basen. Co bardziej zapobiegliwi zabierali swoje rzeczy na basen i kładli pod ścianą obawiając się kradzieży, bo przyznać to trzeba zdarzały się one co jakiś czas.

Z pewnością wielką atrakcją była podgrzewana woda w basenie, coś czego w okolicy najbliższych 100 kilometrów od Dębicy trudno było uświadczyć. Tłumy chętnych przybywały więc do Straszęcina w okresie lata, aby kąpać się w zalewie lub też zażywać ciepłych kąpieli w hotelowym basenie.

Domki letniskowe były oblegane w sezonie letnim przez ludzi z całej Polski. Hotelowa kuchnia słynęła z doskonałych dań, nic więc dziwnego, że ośrodek tętnił życiem. Życie towarzyskie na „Borowcu” kwitło, a Straszęcin przeżywał chyba najlepszy czas w swojej historii.

Edward Brzostowski doprowadził nawet linię trolejbusową w pobliże „Borowca”, aby mieszkańcy Dębicy mieli ułatwioną komunikację z ośrodkiem.
Piękny czar prysnął wraz z upadkiem Igloopolu. Dziś „Borowiec” nie przypomina już ośrodka z czasów swojej świetności.
Pamiętacie tamte czasy? Korzystaliście z basenu i zalewu na „Borowcu”. Zapraszamy na nasz profil FB do wspomnień.

Shares