Jak Edward Brzostowski tłumaczył radzieckim towarzyszom dlaczego nie da się podsłuchiwać telefonów w „Igloopolu”
My z Chłędowskiego. Nasze matki dwoiły się i troiły, żeby nas zagonić do domów! Na polu spędzaliśmy większość dnia!
Na Dołkach albo Żwirach latem szukano ochłody, a czerwonym autobusem jechało się na basen do Pustkowa
U Roztoczyńskich i Urbana był najlepszy chleb. W piątkowe popołudnia przed piekarniami ustawiały się gigantyczne kolejki